Wierobie info@zascianeknakresach.pl 000 000 000

Wierobie – zaścianek na kresach

Wierobie – zaścianek na kresach

Historia i położenie Wierobi

Na skrzyżowaniu traktów handlowych z Białegostoku do Bobrownik, Baranowicz i Wołkowyska oraz z Sokółki do Świsłoczy i Mostowlan usadowiła się miejscowość Wierobie. Jej opisy historyczne sięgają XVI stulecia. Lokalizacja ta powodowała, że od dziesiątków lat ciągnęły tamtędy podwody i zaprzęgi gałagulów do Krynek, Jałówki i Kruszynian, wyładowane surowymi skórami, belami sukna, samodziałów i płótna. Materiałów produkowanych w okolicznych, nadrzecznych manufakturach, gdzie spiętrzona woda popychała drewniane, napędowe koła. W dziewiętnastym i początkach dwudziestego wieku większość produkcji była wytwarzana na bardzo chłonny rynek rosyjski.

Wierobie stanowiły zaścianek szlachecki zamieszkały przez rody Wróblewskich, Ejsmontów, Bielawskich, Apuniewiczów, Ignatowiczów i Kuprianowiczów. Wioska ma położenie bajeczne, kresowe. Rozciąga się w dolinie, przez którą przepływa rzeczka Kołodzieżanka (niegdyś bardzo rybna i rakowa), zbierając dopływy miejscowych źródeł i strumyków.

Przyroda i ekosystem doliny

W okoliczne pagórki, poprzecinane płachtami upraw, z uporem wrzynają się samosiejne modniki sosny, brzozy, czeremchy i olszyny. Oczerety są bezlitosne, ich ekspansje szczególnie widać na ugorach i niekoszonych łąkach. Powoduje to również pozytywne efekty ekologiczne – mnogość turzycy, macierzanki, bujnych ziół i zdziczałej trawy.

W gęstwinie tej, szczególnie latem, chroni się wśród łóz i krzewów liczne ptactwo i zwierzyna. Dolinę nazwano Jarem Żurawi. Co roku, wczesną wiosną, siadają tu i odpoczywają klucze tych ptaków, powracające z ciepłych krajów. Pozostaje po nich kilka par miejscowych, które zasiedlają stare miejsca. Samice wysiadują i wychowują potomstwo, natomiast dumne samce, stojąc w pobliżu, na bagnach i rozlewiskach, pokrzykują od dziesiątków lat charakterystycznym, ochrypłym głosem – „tutaj jestem, tu jest moje miejsce i gniazdowisko".

Wieczorem na okoliczne, zalane przez bobry smugi łąki i oczerety, wysuwają się bezszelestnie jelonki i sarny, aby paść się wśród soczystej zieleni. Natomiast zimą dolinę wypełniają głębokie zaspy, drzewa przybrane są w śnieżne czapy. Nocą słychać z oddali, od rzeki Świsłoczy, wycie wilka i porykiwanie łosia i żubra.

Historia mieszkańców i znaczenie Wierobi

Strony te, wcześniej żyjący ludzie, posiadają niezgłębioną jeszcze, często zapomnianą historię i tradycję. W osiadłej nad rzeką karczmie, u Żyda arendarza, zatrzymywali się przejeżdżający podróżni. Zmieniano konie, w kuźni rychtowano do dalszej drogi powozy, sanie i wasągi. Gospodarz zajazdu serwował nie tylko śledzie i pejsakówkę, ale również inne, stosowne na daną chwilę posiłki.

Zależnie od tego, czy przejeżdżający Żyd, Goj, Tatar czy Ormianin obchodzili święto Ramadanu, Szabas czy dni wielkopostne. Często przemykał tym traktem pocztylion w trójkę koni z kałakolczykiem (z dzwonkiem zawieszonym na dudze), linijka Imć Pana Glogera czy później bryka Kniazia Kawelina, którzy odwiedzali sąsiadów w Brzostowicy, Świsłoczy, czy Jałówce.

Kapliczka i pamięć historyczna

W centrum Posiółka, wzdłuż uliczki, przy której obecnie mieszka sołtys Jan Wróblewski, rozciąga się wzgórze porośnięte mieszaniną drzew i krzewów. Od niepamiętnych czasów miejsce to nazywano kapliczką. Przekazy mówią, że stała tam kiedyś unicka wiejska świątynia, z której przed stu pięćdziesięciu laty miejscowi powstańcy odprawiali się do boju o wolną, niepodległą ojczyznę.

W maju 1863 roku odbyły się krwawe potyczki partyzanckie z Moskalami w okolicach Sokołdy, Lipowego Mostu, Starzyki, w których dowodzili Walery Wróblewski i Ksawery Duchyński. Ostatecznie podjęto decyzję, aby całe to zgrupowanie przeprowadzić na tereny Puszczy Różańskiej. Powstańcy, zarówno konno, jak i spieszeni, włościanie z kosami i strzelbami, posuwali się wraz z taborami Puszczą Knyszyńską od Budziska, Pieszczanik poprzez Radunie, w stronę Piłatowszczyzny.

Dziedzictwo i współczesne tradycje

Do drugiej wojny światowej mieszkańcy zaścianka Wierobie należeli do Parafii Rzymsko-Katolickiej w Jałówce. Jeszcze niektóre starsze osoby obecnie są zapisane w księgach urodzin i chrztu w tej miejscowości, w pięknym kościele, który zbudowany w pierwszych latach poprzedniego stulecia został zniszczony w zawierusze wojennej. A granice państwa wytyczono w opłotkach starej, kresowej, polskiej miejscowości.

Wierobianie słynęli z głębokiego poczucia humoru. Przypowieść zasłyszana w jednym z domów na leśnej kolonii – po Kolendzie, z Jałówki do Wierobi jechał ksiądz o nazwisku Łoś, a wiózł go kobyłą zakrystian Baran. Na zakręcie i moście nad Kołodzieżanką rozpięły się sanie i zajdki, ksiądz wylądował z kwestą w półkoszku w rowie.

Te przypowieści i zbierane informacje spowodowały, że po latach współcześni mieszkańcy miejscowości nawiązali do tradycji. Staraniem współcześnie żyjących przebudowano kilkusetletni spichlerz drewniany i kaplica ponownie stanęła na wzgórzu, wśród brzóz i dąbrowy, obok zabytkowego wiatraka, dworu i kuźni.

Poświęcenia i konsekracji kaplicy dokonał przed laty Arcybiskup Edward Ozorowski, w dniu 15 sierpnia w święto Matki Boskiej Zielnej, odprawiając pierwszą, uroczystą adorację. Od tego czasu uroczystości odpustowe są okazją do gromadzenia miejscowej społeczności wokół tradycji kościelnych i powstańczych.

Kaplica stanowi nie tylko miejsce praktyk religijnych, ale również przytulisko dla starych, znoszonych z okolicy obrazów Matki Boskiej, Ostrobramskiej i Ikon z Wilna i Grabarki. Jest tam również chorągiew z repliką ryngrafu powstańczego i okolicznościowy kamień pamiątkowy.